rdfs:comment
| - To było dawno temu. Nie pamiętam prawie nic z tego, co się wydarzyło. Byłem Toa Kwasu, przywódcą elitarnej drużyny. Dostaliśmy za zadanie odszukać kryjówkę Teridaxa. Ja poszedłem pierwszy. Znalazłem ją, ale zostałem zaatakowany od tyłu przez grupkę rahkshi. Szybko je pokonałem, lecz Teridax już wyszedł. Powiedział: - A cóż to za nędzny Toa? Myślisz, że opuścisz to miejsce żywy? Nie sądzę, błagaj o życie, a może umrzesz szybko. - Wątpię. Nigdy nie będę błagać żadnego Makuty o życie. Wolę zginąć w walce, niż żyć bez honoru - odpowiedziałem.
|
abstract
| - To było dawno temu. Nie pamiętam prawie nic z tego, co się wydarzyło. Byłem Toa Kwasu, przywódcą elitarnej drużyny. Dostaliśmy za zadanie odszukać kryjówkę Teridaxa. Ja poszedłem pierwszy. Znalazłem ją, ale zostałem zaatakowany od tyłu przez grupkę rahkshi. Szybko je pokonałem, lecz Teridax już wyszedł. Powiedział: - A cóż to za nędzny Toa? Myślisz, że opuścisz to miejsce żywy? Nie sądzę, błagaj o życie, a może umrzesz szybko. - Wątpię. Nigdy nie będę błagać żadnego Makuty o życie. Wolę zginąć w walce, niż żyć bez honoru - odpowiedziałem. Nawiązała się walka. Teridax chciał szybko się mnie pozbyć i wrócić do knucia swoich planów. Wiedziałem, że nie mam szans na zniszczenie go, więc wezwałem na pomoc resztę mojej drużyny. W pewnej chwili, Teridax wysunął swoją dłoń mroku. Próbowałem jej uniknąć, ale nie udało się. Byłem w pułapce. Gorączkowo myślałem, nad jakimś wyjściem, ale nie mogłem żadnego znaleźć. W końcu przyszedł mi do głowy plan. W pośpiechu zebrałem jak najwięcej mojej mocy i użyłem tego. Potężna fala energii Nova Blast'u kwasu wytrysnęła wprost na Teridaxa. Ręka puściła. Szybko odskoczyłem do tyłu, by móc się bronić przed kolejnymi atakami. Spojrzałem na Makutę. Jego zbroja się topiła, zaczęło z niego wypływać antidermis. Pobiegłem w tą stronę, chciałem go zniszczyć raz na zawsze. Kilka kroków od celu poczułem olbrzymi ból w głowie. Zaatakował mnie umysłem. Nie wytrzymałem ani chwili. Niszczył moją świadomość, myślałem, że już po mnie, ale wtedy dostałem jakieś nadzwyczajnej mocy. Zacząłem mu się opierać. Esencja Teridaxa podpłynęła do mnie, i powoli sączyła się przez małe szparki w zbroi. Poczułem jakby piorun uderzył prosto we mnie. Krzyknąłem. Nasze umysły wyrównywały się mocą. Podbiegłem do resztek zbroi Teridaxa, dotknąłem jej. Jakimś dziwnym sposobem, nasze ciała połączyły się, a dwa umysły były w jednym ciele. W tej chwili to ja kontrolowałem nasze wspólne ciało. Wtedy też zapomniałem o tym, jak się nazywałem. Pamiętałem tylko kim byłem(ale bez imienia) i jakie było moje ostatnie zadanie. Moja maska leżała na ziemi cała strzaskana. Obok niej, spoczywała Kraahkan. Coś mnie podkusiło. Podniosłem ją, i założyłem. Ogarnęła mnie moc ciemności. Przybyli moi dawni towarzysze. Spostrzegli mnie, przypominającego Teridaxa, i moją była maskę, całą zniszczoną. Zapewne pomyśleli, że ja jestem Makutą, a ich przyjaciel zginął z "mojej" ręki. - Stój! - krzyknął Iron, Toa żelaza - Zapłacisz nam za to, co zrobiłeś. Już chciałem się spytać: "Kartą, czy gotówką?". Ale nie zdążyłem, bo uderzyła we mnie fala dźwięku z miecza Sound'a, Toa Dźwięku. Upadłem. Chciałem się podnieść, ale moc Granta, Toa Grawitacji, przytrzymywała mnie przy ziemi. - Czego ode mnie chcecie, bracia? Nie jestem Teridaxem, tylko waszym towarzyszem i liderem - szybko powiedziałem, ale mój głos bardziej przypominał ten Teridaxa. Nie wierzymy ci - odpowiedziała Kali, Toa Piorunów. - Nasz brat nigdy by nie udawał Teridaxa, nawet jakby to był żart. Zniszczmy go! - powiedzieli jednocześnie Shake i Mistik, Toa Telepatii i Telekinezy - Pożałuje swoich czynów. Użyłem swoich nowych mocy mroku, żeby wytworzyć 5 materialnych cieni, które zaatakowały Toa. Wyrwałem się z ich więzów i uciekłem.
|