rdfs:comment
| - Modliłem się, a ty rysowałaś ryby na piasku. Miało być inaczej - wyżej i jaśniej, drzewka bonzai w parku, specjalnie dla nas kawiarnia, w tle jazz zamiast dymu, do każdej kawy ciastko. Uśmiechałabyś się jak wtedy, kiedy pytałem, dlaczego nie patrzysz za okno, a w szybę. Wszystkie rekwizyty miały być na stole, pod stołem tylko kolana. Image:CC-BY-SA icon.svg cc-by-sa
|
abstract
| - Modliłem się, a ty rysowałaś ryby na piasku. Miało być inaczej - wyżej i jaśniej, drzewka bonzai w parku, specjalnie dla nas kawiarnia, w tle jazz zamiast dymu, do każdej kawy ciastko. Uśmiechałabyś się jak wtedy, kiedy pytałem, dlaczego nie patrzysz za okno, a w szybę. Wszystkie rekwizyty miały być na stole, pod stołem tylko kolana. Tymczasem mnie prowokujesz, z ulicy schodzisz w tunel, od społecznego szumu do końca języka. Odwrócona piętami łączysz miasto z ciałem i czekasz, aż pójdę za tobą i razem skrzykniemy całe siedem lat, gorzkie wnioski: jestem głodny i niski, a jedyne, co nas dzieli, to zbrodnie, słowa. Image:CC-BY-SA icon.svg cc-by-sa
|