abstract
| - gęsim piórem pisał mnich gdy gwar miasta nocą cichł w cytadeli pośród ksiąg pisząc dość pokornie ukląkł pióro pękło, cienka nić tak przestała się już tlić świeca nad ołtarzem ksiąg umarł tak jak kląkł pod murami kamienicy stali dwaj smutni strażnicy jeden złapał się za pierś złapał strzałę co ją herszt wystrzelił strasznej bandy i rozwalił na łbie twardy kij, drugiemu strażnikowi hołd złożony krwi bożkowi setki lat tak przeskoczymy i współcześnie się zbudzimy pewien człowiek na spacerze spotkał bardzo dziwne zwierze i z pomocą grabi starych zabił je a inne mary wnet przepłoszył sam się prosił o uwagę ciemnej strony od tej chwili zagubiony krążył niby cień wśród ludzi oni ślepi, on się trudził by ocalić życie w nocy kiedy demon jawnie kroczy tam napotkał u bram piekieł tego, który nie był człekiem martwy się urodził wiecznie pracę zaś pełnił skutecznie przyjaźń między nimi kwitła aż skończyła się gonitwa i śmiertelnie ranny człowiek rzucił mu spod ciężkich powiek rozpaczliwe to wołanie "ocal mnie, ocal panie!" Śmierć zlitował się, odłożył czas, a w grobie złożył pustą klepsydrę bez piasku i już o poranka blasku stali obaj niczym bracia patrząc jak świat powraca do życia, a cienie w swe mroki tak rozeszli się a kroki do dziś słyszą lasy, mury do dziś widzą ich gwiazdy i chmury poszli każdy swoją drogą i już więcej się nie mogą zejść, nie mogą spotkać tak do końca musi to trwać śmierć dopełnia obowiązków ludzie zaś, niby bez związku głoszą mity o legendy o tym co uzyskał względy u żniwiarza ponurego który uchronił bliskiego ciemną nocą opon pisk ryk silnika, wiatru gwizd głuchy później blachy grzmot rów, drzewo, znak i płot przyszedł Śmierć i zabrał znów kilka nowych pięknych dusz... Image:CC-BY-SA icon.svg cc-by-sa
|